Grzechy główne

Br. Krzysztof Szybiak OP

Pycha

Co to jest pycha i na czym ona polega?
Pysznym jest każdy, kto się nie uważa za grzesznika lecz myli, że jest dobry. A przecież Pan Jezus powiedział, że „nikt z nas nie jest bez grzechu”. Pycha polega na przecenianiu siebie i swojej wartości, na przypisywaniu sobie tego, co pochodzi od Boga. Pysznym jest każdy, kto przypisuje sobie jakie dobro, które przez niego się dokonało. Dalej ten, kto nie jest zadowolony ze stanu, w którym się znajduje i pragnie wyższego stanowiska, większego uznania, lepszego miejsca w społeczeństwie, czy wśród kolegów. Porostu pysznym jest każdy, kto się uważa lepszym od innych

Objawy pychy.
Pycha objawia się, gdy czujemy w swym sercu zadowolenie z siebie lub gdy pokazuje się, że się co znaczy, co umie, a tak naprawdę nie wiele potrafi i nic nie znaczy. Pycha objawia się szczególnie w myślach, zwłaszcza złośliwych i pogardliwych sądach o innych i o ich czynach. Jakże jesteśmy skłonni sądzić i krytykować innych. Objawia się, gdy przypisujemy innym różne złe czyny, wzbudzamy przeciw nim podejrzenia i obawy. Wtedy, gdy mylimy o innych Ale, gdy udajemy i zachowujemy się względem nich jakbyśmy byli im życzliwi, a naprawdę ich nie lubimy. Czyż często nie mylimy jak faryzeusz w świątyni: „Panie Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, jak ten albo tamten”. Objawia się w słowach, gdy chętnie mówimy o sobie lub gdy lubimy słuchać o sobie, ale tylko wtedy, gdy nas chwalą, gdy mówią o nas dobre rzeczy. Gdy nie znosimy nagan i krytyki na nasz temat, i gdy nie możemy słuchać o naszych błędach. Gdy nas krytykują gniewamy się i obrażamy nawet z najmniejszych żartów. Także wtedy gdy nie możemy postawić na swoim. Pycha objawia się w uczynkach, gdy przyczyną dobrego postępowania, sumiennego wypełniania obowiązków jest chęć zwrócenia na siebie uwagi i uzyskania względów rodziny, kolegów czy przełożonych. Wtedy, gdy po dokonaniu jakiego dobrego dzieła nie przestajemy o tym mówić lub gdy domagamy się za to nagrody. Objawia się też wtedy, gdy nie możemy czego zrobić, gdy nie możemy pełnić pewnych funkcji czy stanowisk, a mylimy czy mówimy: gdybym to ja robił to bym wiedział jak to zrobić. Czy też: ja bym to zrobił lepiej albo gdybym miał tyle czasu co tamten, albo gdybym miał to czy tamto. Jednym słowem wszystko co czynią inni, czynią źle, tylko to co ja czynię to jest dobre i najlepsze. Wtedy się objawia pycha.

Skutki pychy
Najpierw po buncie Lucyfera i jego sprzymierzeńców wyludniła niebo i założyła fundament piekła. Zniszczyła raj, a życie człowieka usłała „cierniem i ostem”, i jest powodem śmierci. Zajrzyj do Pisma w., a przekonasz się, że pycha ludzi była przyczyną wszystkich klęsk jakie spadły na ludzkość. Pycha zrodziła występki, przez które Bóg zesłał potop na ziemię. Budowała wierzę Babel i stąd pomieszanie języków. Także upadki wielu państw i narodów spowodowała duma i przecenienie swoich sił.

Pycha jest najcięższym grzechem, gdyż zwraca się wprost przeciwko Bogu. Dzieje się to szczególnie wtedy, gdy przez swoje zdolności, własną pracę, przez pilność, osiągniesz sukces lub lepsze stanowisko, gdy poczujesz w swym sercu zadowolenie z siebie, że tyle dokonał. Gdy mówisz sobie: nic nie miałem, nic nie umiałem, a własną pracą to wszystko osiągnąłem. Pyszny jesteś gdyż nie chcesz uznać, że to Bóg dał ci te zdolności, siły i wytrwałość, że to Bóg wszystkim kierował, że Bóg się tobą tylko posłużył. I zamiast być Mu wdzięcznym za łaski okazane, pysznisz się jakby to nie od Boga zależało, ale od ciebie samego. A kto ci dał zdrowie, siły i zdolności? Kto ci dał wszystkie dary jakie posiadasz? Czyż nie Bóg?

Że pycha jest najcięższym grzechem świadczy o tym Pismo w. gdy mówi: „Bóg pysznym się sprzeciwia”, albo „Kto się wywyższa będzie poniżony”. Świadczą o tym liczne przykłady ludzi: Heroda czy faryzeusza ze świątyni.

Pycha wreszcie jest najniebezpieczniejszym grzechem dlatego, że przeciw wszystkim innym możesz się bronić pobożnym życiem i modlitwą. Pycha wkrada się wszędzie nawet w dokonałeś życie i najżarliwszą modlitwę i tam zbiera wiele owoców. I tak: Modlisz się, a ona mówi: jak ty się gorąco i szczerze modlisz. Pocisz, a ona szepcze: co za ducha pokuty posiadasz. Dajesz jałmużnę, a ona cię chwali mówiąc: jaki jesteś hojny.
Wchodzisz na chwilę do kościoła albo robisz znak krzyża przechodząc obok niego i zaraz ci podpowiada: jaki jesteś pobożny, przecież inni tego nie czynią. Kiedy idziesz do Komunii w. podsuwa myli: napewno uważają mnie za osobę pobożną i świętą.

Pycha będzie nas dręczyć do ostatnich chwil życia i nie dawała spokoju nawet największym świętym – pustelnikom czy apostołom. Wiedz, że tam gdzie pycha się wśliźnie, tam ustaje postęp duchowy i miłość do Boga gaśnie. Tam Anioł przemienia się w szatana. I tak niektórzy, co przez lata prowadzili życie pobożne i cnotliwe, naraz upadają i spadają w przepaści piekielne. Wina to niewątpliwie pychy. Dlatego upomina w. Paweł w 1Licie do Koryntian: „Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy aby nie upadł”. Bądźmy więc czujni i zaufajmy Bogu. Każdy grzech, tak samo jak pycha jest buntem przeciwko Bogu, a więc i każdy grzesznik jest pyszałkiem, a że wszyscy grzeszni jesteśmy, dlatego nikt nie może uważać się za pokornego. A kto w najmniejszej mierze tak uważa, już jest pyszny i to bardzo..

Córki pychy – czyli to co pycha rodzi.
Duma – chce się odróżniać od innych i wynosi się nad innych. Pogarda bliźnich innych jako gorszych od siebie lub siebie uważa za kogo lepszego i pobożniejszego. Próżność – Chce być chwalona i oklaskiwana.
Samolubstwo: jak sama nazwa mówi, lubi siebie podziwiać czy to z urody, pobożności czy z powodu innych zalet.
Zarozumiałość: Jest to przecenianie swoich sił, a lekceważenie innych. Łączy się z tym nieposłuszeństwo i upór.
Plotkarstwo: Pyszałek lubi najbardziej obmawiać, sądzić, krytykować i dopatrywać się błędów u innych.
Faryzejska obłuda: Pokazuje siebie na zewnątrz lepszym niż jest w rzeczywistości.

Każdy z nas popełnia te grzechy i dlatego trzeba wiedzieć jak z nimi walczyć.

Środki przeciw pysze
Należy często sobie przypominać, że jest się ułomnym i nikim , że się tak naprawdę nic nie znaczy. Trzeba mieć stale przed oczami wielkość i potęgę Boga, który nas stworzył i opiekuje się nami. Trzeba pamiętać jak wiele rzeczy źle zrobiliśmy, ile zaniedbaliśmy, ile razy obraziliśmy Boga naszymi grzechami.

Należy ćwiczyć się w pokorze, to znaczy naszą wolę poddawać pod wolę innych, np. rodziców, spowiednika czy przełożonych. Gdy co dobrego uda ci się zrobić, zachowaj to dla siebie i nie czekaj na pochwałę. Gdy cię obwiniają bez racji, pomyl, że Bóg widzi wszystko i dopuścił tego za twoje grzechy.

Ale przede wszystkim należy się modlić do dobrego Boga o pokorę i o to, aby chwała Boga była wyniesiona, a nie twoja. Jednak najlepszą bronią przeciw pysze jest częste rozmyślanie o tym jak Pan Jezus cierpiał i znosił upokorzenia. Przeć myślami Jego życie od Stajenki Betlejemskiej aż po Krzyż. Z Niego to mamy brać wzór do naśladowania, gdyż powiedział: „Uczcie się ode mnie, bo jestem cichy i pokornego serca”. Tylko wtedy staniesz się pokornym i osiągniesz zbawienie.


Chciwość

„Albowiem korzeniem wszelkiego zła jest chciwość” 1Tym. 6. 10

Są trzy główne bramy, przez które wchodzimy do piekła: pożądliwość oczu, pożądliwość ciała i pycha żywota czyli: chciwość, nieczystość i pycha.

Pychę już poznaliśmy, teraz zajmę się chciwością, o której w. Paweł mówi, że „jest korzeniem wszelkiego zła”. Lecz może mylisz, że to ciebie nie dotyczy? Nie zawsze wiedzą o tym ci, którzy są przez chciwość opanowani. Nie zawsze zdają sobie z tego sprawę, gdyż lubi ona skrywać się pod pięknymi pozorami przezorności i oszczędności lub też pobożności i miłosierdzia.

Co to jest chciwość i kogo możemy nazwać chciwym, łakomym czy skąpym.
Chciwość jest to nieumiarkowane umiłowanie dóbr doczesnych.
Często możemy dążyć do osiągnięcia dóbr materialnych nieumiarkowanie , czyli niezgodnie z wolą Bożą i naszym wiecznym przeznaczeniem.
Jakże łatwo troska o utrzymanie życia, chęć wygodniejszego życia, czy posiadanie tego co posiadają inni, chęć zdobycia zaszczytów, stanowisk i uznania u innych staje się grzechem chciwości.
Jasnym jest, że wszystkie rzeczy należą do Boga i używać ich możemy tylko w sposób godziwy i zgodny z wolą Bożą. Tak więc, kto pożąda dóbr bliźniego lub nieuczciwie i chciwie je zagarnia oraz zatrzymuje dla siebie, albo też na złe używa różnych rzeczy – grzeszy chciwością

Grzeszymy chciwością gdy wyciągamy od rodziców każdy grosz, by zakupić byle jakie zabawki, nie licząc się z ich możliwościami lub gdy posiadają wiele wykorzystujemy ich słabość i uległość.
Także gdy nie chcemy pożyczyć rodzeństwu zabawki czy jakiego innego przedmiotu, ale im zabieramy to samo kiedy tylko popadnie.
Grzeszymy jeżeli od rodziców żądamy zapłatę za pomoc, za pracę jaką wykonaliśmy w domu albo uczymy się tylko wtedy, gdy nam coś obiecują.
Gdy nie potrafimy się dzielić z innymi dziećmi słodyczami, które otrzymaliśmy także jesteśmy chciwi.
Jesteśmy chciwi gdy nadmiernie radujemy się z posiadania czego i gdy nie możemy się tego zrzec lub gdy to czynimy z wielką trudnością.
– Gdy za mocno żałujemy poniesionej straty lub gdy wybuchamy gniewem i przekleństwami za każdą wyrządzoną szkodę. Gdy gniewamy się z powodu najmniejszego nawet wydatku lub gdy dbamy tylko o zysk i mylimy tylko o tym byśmy jak najwięcej zarobili, a najmniej stracili.
– Gdy wzbogacamy się przez oszustwo i kradzież i gdy nie chcę oddać cudzej rzeczy pożyczonej lub znalezionej.
– Gdy pracuję w niedzielę i święta po to, aby więcej zarobić.
– Chciwi jesteśmy także, gdy nabywamy rzeczy nielegalnie zdobyte, kradzione lub gdy służą w złym celu. Byle tylko mniej stracić, a więcej zyskać i więcej oszczędzić.
To tylko niektóre popełniane grzechy chciwości.

Dziś wydaje się, że ze wszystkiego trzeba czerpać zyski i nie zważa się na innych. Dlatego bogaci obdzierają biednych z ostatniej koszuli, a biedni patrzą jak okraść i oszukać bogatych dla nędznego zysku. Jedni bardziej chciwi od drugich, a każdy szuka tylko własnej korzyści, choćby za utratę nieba. „To się nie opłaca, to nie idzie. To da pewny zysk, z tym można dojść do czego” – oto czarodziejskie słowa, które obecnie porywają umysły ludzkie, tak że zapominają o życiu wiecznym.

Chciwość można też nazwać zbyt wielką ufnością położoną w dobrach doczesnych. Chciwość jest obrzydliwością, a według w. Pawła: „Chciwość jest bałwochwalstwem”. I słusznie. Chciwość całą swą ufność pokłada nie w Bogu, ale w dobrach tego wiata.
Podobnie jak poganie mieli swoje bóstwa ze srebra i złota tak chciwiec czci swoje złoto i nie umie go ruszyć. Dla niego też poświęca całe swe życie i nie ma na nic innego czasu. Tak więc, nawrócenie chciwca jest bardzo trudne, bo nawet na łożu śmierci myli tylko o tym co się stanie z jego majątkiem i do końca nie zdradzi gdzie go schował.

„Pewien chciwy właściciel sklepu umierał. Leżał na łóżku i zwołał całą swoją rodzinę, która dla niego pracowała. Wszyscy myśleli, że może podzieli swój majątek. Ale co usłyszeli? – Czy wszyscy przyszli? – Tak, są już wszyscy, jak sobie tego życzyła.
Czekają co będzie dalej. Po chwili nabrał powietrza w płuca, uniósł głowę i z całych sił wykrzyknął. – A kto interesu pilnuje!!! Po tym głowa opadła mu na poduszkę …i umarł”.

Chciwość jest grzechem przeciwko Bogu i przeciw bliźniemu, gdyż nawet największego rozpustnika, pyszałka czy mordercę ogarnie czasem litość na widok biednego i poratuje go w biedzie. Natomiast nigdy to nie ruszy skąpca i nie zwracaj się do niego o pomoc, bo i tak nic z tego nie będzie. Przeciwnie. Będzie się cieszył z nędzy i biedy ludzkiej. Serce skąpca jest tak do pieniędzy przywiązane, że nie ma w nim na nic innego miejsca. Ciągle tylko przelicza i kombinuje, aby jak najwięcej zarobić, a przy tym nie liczy się z niczym. Św. Bazyli mówi:
„Żądza złota napełnia lasy zbójami, domy złodziejami, rodziny niezadowolonymi, targi oszustami, sądy fałszywymi przysięgami, domy ludzi dobrych nędzą, oczy sierot łzami, serca wdów goryczą, więzienia złoczyńcami, a piekło potępionymi”, a św. Piotr Chryzolog: „Chciwość łamie jedność, różni rodzeństwo między sobą, dzieli braci, podkopuje i niszczy miłość dzieci ku rodzicom”.

Nie da się wyliczyć grzechów po-pełnionych przez chciwość: morderstw, kłamstw, oszczerstw, zdrady Ojczyzny, wojny, nieczystości i wiele innych. Dlatego chciwość zaliczamy do grzechów głównych i nazywamy ją korzeniem wszelkiego zła.

Czuwajmy więc, byśmy nie zostali zdobyci przez chciwość, przez tego strasznego wilka, który naprawdę potrafi zniszczyć naszą duszę.

Środki przeciw chciwości Należy wynagradzać jak najszybciej krzywdy wyrządzone bliźniemu, a nie odkładać tego na jutro.
Wspierać biednych i dzieła służące ubogim. Dzielić się z bliźnim, zwłaszcza z biedniejszym od nas, wszystkim co posiadamy. Rozmyślać często o śmierci i mającej po niej nastąpić wieczności. To z pewnością szybko uleczy serce chciwe.

Pomyśl też jak na świat przyszedłeś? Nagi i ubogi. Taki też z niego odejdziesz. Nic przecież nie zabierzesz z tego wiata do wieczności. Przypominaj sobie często słowa Jezusa, który powiedział: „Co pomoże człowiekowi chociażby cały wiat zyskał, a na duszy szkodę poniósł? ” A wiedz, że wielką szkodę ponosi dusza przez chciwość.

Jednak najskuteczniejszym środkiem na zwalczanie chciwości jest rozważanie ubóstwa Chrystusa i Jego bolesnej męki. Dobrą rzeczą jest uczestniczyć w różnych nabożeństwach pokutnych takich jak: Gorzkie Żale, Droga Krzyżowa czy Różaniec Fatimski i z uwagą słuchać i rozważać wszystkie usłyszane słowa. To Jezus dał nam dobry przykład jak należy gardzić bogactwami, jak kochać i cenić ubóstwo, wreszcie jak oddać siebie bliźniemu. Całe swe życie poświecił dla drugiego człowieka tak, że mógł powiedzieć o sobie: „Lisy mają nory, ptaki mają gniazda, a Syn Człowieczy nie ma, gdzie by głowę skłonił”. A został zdradzony przez własnego ucznia, przez przyjaciela, który przez chciwość dla kilku srebrników sprzedał swojego Mistrza.

Dlatego lepiej być ubogim, mało posiadać i mieć czyste sumienie i serce, niż być bogaczem , obfitować w dobra tego wiata i żyć w ciągłym strachu, z sercem nieczystym i niespokojnym. Zapewniam, że szczęśliwszy ten pierwszy. Gromadźmy lepiej to co pomoże nam zdobyć szczęcie i życie wieczne, a bogactwa i zaszczyty zostawmy chciwcom, którzy za marny zysk gotowi są sprzedać własną duszę i nie dbają o to, że szykują sobie męki wieczne.


Nieczystość

Jest takie starodawne powiedzenie, że szatan ożenił się z bezbożnością i miał z nią kilka córek, które powydawał za mąż za różne stany.

– Pychę za szlachcica. – Skąpstwo i Oszustwo za chłopa i kupca.
Zazdrość dostała się dworakom.
Natomiast najbardziej ulubioną córkę, Nieczystość, nie wydał nikomu w małżeństwo, lecz kazał uprawiać nierząd ze wszystkimi, aby jak najwięcej ludzi chwycić w swe sidła. Jest to bowiem grzech, który trudno wymówić bez rumieńca wstydu, a który spotykamy często w formie najobrzydliwszej i najpodlejszej. Jest to grzech, który hańbi starych, wyniszcza i deprawuje młodzież, rozbija rodziny, który przyniósł tysiące nieszczęść całemu światu, który można spotkać wszędzie, w każdym stanie i narodzie.

Grzechem nieczystości jest wszystko, co obraża i narusza cnotę wstydliwości, bez względu na to, czy uczynek został popełniony sam ze sobą, czy z innymi. Grzechem nie są jednak same uczynki!
Grzechem jest wszystko co bezwstydne, nieskromne, nieczyste, i wszystko jedno czy to będą myli, pragnienia, spojrzenia, słowa czy uczynki. I trzeba dodać, że wszystkie grzechy nieczyste są z natury swojej grzechami śmiertelnymi chyba że, nie były uczynione w pełni świadomie czy dobrowolnie.

– Każda myl, chociaż najkrótsza, jeżeli była z upodobaniem i dobrowolnie pozwoliliśmy na nią jest grzechem ciężkim.
– Każda chęć, czyli pragnienie spełnienia uczynku nieczystego jest -grzechem ciężkim. – Nieskromne spojrzenia na siebie i innych oraz oglądanie pornografii czy podobnych filmów, słuchanie takich rozmów czy mówienie takich rzeczy – jest grzechem ciężkim. – Współdziałanie w cudzym grzechu czy to przez ułatwianie jego popełnienia, doradzanie, czy namawianie – jest grzechem ciężkim.
– Jeżeli biernie się przyglądamy i nic nie czynimy przeciw, z obojętności czy lenistwa – także grzeszymy ciężko.

Wprawdzie grzech nieczysty unika światła dziennego i troskliwie się ukrywa w ciemnościach nocy, to jednak wyciska pewne cechy i znamiona na tych, którzy się go dopuszczają. Po tym można ich odróżnić od ludzi czystych. I tak:

– Próżniacy, którzy nie mają co robić całymi dniami i ci co błąkają się po ulicach bez żadnego celu mylicie, że są czyści? To przecież „lenistwo jest matką wszystkich występków” i diabeł takim ludziom podsuwa najstraszniejsze myli i najgorsze pragnienia oraz chęci, przed którymi nie może ani nie chce się bronić.
– Obżartuch i pijak także nie może być czysty bo nieumiarkowanie jest matką wszystkich nieczystości”. Ciało nadmiernie napchane albo upojone musi brykać.
– Czy będą czystymi ci, którzy ciągle powtarzają nieskromne kawały i czynią nieprzyzwoite żarty. Nie, oni nie są czyści.
– A panienki nieskromnie ubrane, które wystawiają swoje ciało na widok jak kupiec towar na sprzedaż, czy ich cnotą będzie czystość?
– A ci, którzy się za nimi oglądają i wszędzie wypatrują czy takich nie ma, oczami rzucają ciągle to na prawo, to na lewo, czy tacy będą czyści?

Św. Augustyn powiada: „Nie powiadajcie, że macie serce skromne, skoro oczu nie możecie poskromić, bo nieposkromione oczy są posłańcami nieposkromionego serca”.

Skutki grzechu nieczystości
Przede wszystkim grzech ten jest hańbą dla tego, kto go popełnia. Dowodem na to jest to, że się wstydzimy po popełnieniu go, a także to, że ukrywamy się z nim przed innymi. Nawet na spowiedzi staramy się go pomniejszyć, ubarwić czy usprawiedliwić. Nieczystość była od wieków uważana za hańbę przez wszystkie ludy i narody. Ten właśnie grzech najbardziej ze wszystkich poniża ludzką godność, a służba ciału jest tak niska, że hańbi zawsze człowieka. Św. Bernard pisze: „Człowiek pyszny grzeszy wprawdzie, lecz grzeszy po ludzku. Kto oddaje się rozpuście, grzeszy jak bydle. Grzesząc za jak bydle, nie ma już rozumu, któryby go odróżniał od bydlęcia”.

Zabiera duszy niewinność, którą jesteśmy ozdobieni od chrztu w. Tej nieczystości raz utraconej, nigdy nie będziemy mogli odzyskać za żadną cenę. Nie odzyskamy jej na-wet gdybyśmy oddali cały wiat. I żadna, nawet największa pokuta, wyrzeczenie, modlitwy czy żal nam jej nie przywrócą. Niewinność utracona, przepada raz na zawsze. Razem z niewinnością tracimy często wiarę, gdyż często sam grzesznik ją wyrzuca ze swego serca, by nie mieć wyrzutów sumienia. Z drugiej strony traci poczucie tego co wyższe, co piękne, co duchowe, co ma naprawdę wartość. Mówi w. Paweł: „Człowiek cielesny nie pojmuje tego co duchowe” (1 Kor. 2. 14). Z nieczystością jest tak, ze jeśli popełnimy ten grzech, to potem trudno się jest od niego uwolnić i popełniamy go kolejny raz, mimo chęci po-prawy i szczerych postanowień. Przy najbliższej okazji uczynimy to samo i chociaż potem byśmy tego żałowali i mieli wyrzuty sumienia to i tak powracamy i czynimy kolejny raz to samo, chyba że, otrzymamy szczególną łaskę zwyciężenia tej strasznej pokusy. A dotyka ona wszystkich: młodych i starych i nie uwolnimy się od niej do końca naszego życia.

Osłabia i przytępia pamięć, a wyobraźnię wypełnia najgorszymi obrazami. Przez to nieczystość niszczy bardzo pobożność, bojaźń Bożą, wiarę i umiłowanie cnoty.

Grzech ten przynosi szkodę także ciału. Jest powodem wielu chorób, o których słyszymy tak wiele w telewizji, czytamy w prasie czy spotykamy wśród bliskich.

Skutkiem nieczystości są kłamstwa, morderstwa, krzywoprzysięstwa, zdrady małżeńskie, świętokradztwa, niewierność, a nawet samobójstwa. To za ten grzech Bóg ukarał ziemię potopem, spalił ogniem Sodomę i Gomorę, a ocalił sprawiedliwego Noego i Lota.

Środki przeciw nieczystości
Pierwszym takim środkiem jest częsta i dobra modlitwa. Bez łaski Bożej nigdy nie pokonamy tej zmysłowej żądzy a Bóg łaski wytrwania w pokusie nigdy i nikomu nie odmówi, ale trzeba o nią prosić w gorącej modlitwie. Pan nasz Jezus Chrystus mówi: „Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie” (Mt. 26, 41).
Każdy więc, kto będzie prosił o tę łaskę, będzie się cieszył szczególną opieką Bożą i nie będzie żadnej pokusy, której nie mógłby pokonać.

Należy czuwać i poskramiać zmysły, szczególnie wzroku i słuchu. Należy więc unikać oglądania wszystkiego co prowokuje do powstawania myli nieczystych tj. brudnych filmów i obrazów. Uciekać z miejsca, gdzie prowadzi się takie rozmowy, a zająć umysł np. ciekawą lekturą czy sportem lub nauką.

Trzeba strzec się lenistwa i próżniactwa, gdyż szatan chętnie wykorzystuje naszą bezczynność i czyni nas swoimi niewolnikami i wypełnia nas najokropniejszymi myślami i wyobrażeniami.

Często do tego grzechu nakłaniają nas koledzy, dlatego dobrze należy wybierać towarzystwo w jakim chcemy przebywać.

Tych wszystkich środków uda nam się użyć jeśli tylko będziemy mieć dobrą wolę i będziemy otwarci na łaskę Bożą.

„Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt. 5,8).


Agnieszka Myszewska

Zazdrość

Czy zazdrość jest dobra? Chyba nie skoro się mówi, że to grzech i to z tych głównych, z tych najbardziej poważnych, z tych co najbardziej niszczą ogród, który Pan Bóg posadził w nas w dniu naszego chrztu. Takie grzechy są jak spychacze, które niszczą naszą najwspanialszą łąkę do zabawy. Które chcą nas od Boga odepchnąć w jaki strasznie smutny wiat. No dobrze, ale czym jest ta zazdrość, że może być taka straszna? Zazdrość wynika z niezadowolenia, że jestem tym kim jestem, albo mam to co mam. Najlepiej to bym się zamienił z kim, komu zazdroszczę: gdybym umiał to i to, gdybym miał taki rower, taki komputer, takie gry, to byłbym szczęśliwy. byłbym lepszy, koledzy by mnie lubili.
A to jest nieprawda. Dlaczego? A dlatego, że jak co dostanę to zaraz chce więcej i więcej, jak worek bez dna.
I to nieprawda, że koledzy by mnie lubili, co to za koledzy czy koleżanki jeśli lubią za co a nie lubią mnie. Żadni koledzy. A co jest dopiero jak siebie nie lubi! Przecież jest się ze sobą zawsze, nigdy się z sobą nie rozstajemy. Zazdrość wiele burzy. Chodzimy tacy wciekli i obrażeni, mówimy złe rzeczy na kogo, nie żeby on co nam zrobił, ale ma to, co my byśmy chcieli mieć, a nie mamy, więc mówimy, aby nie myślał że nam na tym zależy, albo by go oczernić przed innymi, bo lepszy od nas. Gorzej jeśli z zazdrości zaczynamy nie tylko mówić, ale też czynić źle, tu szturchniemy, tu podłożymy nogę, zabierzemy co coś nie nasze. Strasznie wtedy wygląda nasz wewnętrzny ogród i smok w nim króluje co wszystko i nas też niszczy. A Pan Jezus? Stoi wyrzucony przez nas, ze złym słowem – to przez Ciebie! Ty mi tego nie dałeś. I czeka. Może Go jeszcze przyjmiemy, może zobaczymy jacy jesteśmy dla Niego wspaniali, może uratujemy nasz ogród?


Nieumiarkowanie

Nieumiarkowanie. A cóż to takiego znowu, no jeszcze nieumiarkowanie w piciu wydaje się jeśli nie jasne, to przynajmniej zrozumiałe, ale jak można być nieumiarkowanym w jedzeniu i piciu jednocześnie? Jedzenie dobra rzecz, a picie, no to pewnie zależy od tego, co się pije i w jaki sposób się to robi.
Nieumiarkowanie: To znaczy, że ma być jakaś miara, według której mamy mierzyć to co spożywamy, a przekroczenie tej miary jest już grzechem i to widać poważnym skoro znalazł się w tym spisie. Ale co jest tą miarą? Ilość kalorii, spożyte kilogramy, czy jeszcze co tam innego? Czy samo jedzenie jest złe, a przyjemność płynąca z jedzenia jest już grzechem, z którym trzeba biec do konfesjonału?

Jak to było na początku? Kiedy Pan Bóg stwarzał wiat mówił o tym, że wszystko co czyni jest dobre, wobec czego też jedzenie jest dobre, bo to On stworzył rzeczy, które jemy. Więc o co tu chodzi z tym grzechem? To nie jest znowu takie trudne, no bo kiedy zaczyna się grzech? Grzech zaczyna się wtedy, kiedy strącamy Pana Boga z pierwszego miejsca, a stawiamy tam siebie albo co innego, na przykład swój brzuch. I to nie Pan Bóg, ale nasz nienasycony żołądek zaczyna nam mówić co mamy robić, a my słuchamy swego brzucha. Ledwo on się odezwie, a już pędzimy spełniać wszystkie jego zachcianki, nie patrząc na innych. O, tu wychodzi po co jest post w Kościele, to nie po to abyśmy się tak strasznie umartwiali, albo dlatego że jedzenie jest dziełem złego, ale dlatego właśnie byśmy wiedzieli, że to my mam panować nad sobą, a nie nasz brzuch nad nami i ma nam przypominać, kto jest naszym prawdziwym Panem. No bo jak by tu odpowiedzieć gdyby się kto zapytał o to, komu służymy, że co, że brzuchowi służymy, jemu się kłaniamy i cześć oddajemy. Co za poniżenie dla człowieka, dla nas którzy panować mamy nad aniołami.
Jak to napisał w. Paweł: „wszystko co czynimy, czy śpimy, czy jemy, mamy czynić na chwałę Bożą”. I tu jest klucz do zagadki. Tym co grzech czyni ze zwykłego jedzenia jest to, że jemy nie na chwałę Bożą, to znaczy ani radując się z poczęstunku, ani nawet dlatego, że czujemy głód, ale jemy zachłannie pragnąc dla siebie zagarnąć najwięcej, zanim inni nas w tym uprzedzą. Niszczy nas nasza zachłanność, to że nie umiemy powiedzieć sobie: „stop, to już za dużo”, to że nie umiemy się podzielić tym co mamy, ale chcielibyśmy sami zjeść czekoladę, nawet pod kołdrą, zanim siostra zauważy. Niszczy nas jedzenie i picie także wtedy, kiedy uciekamy w nie jak w bezpieczną kryjówkę. Jak? Po prostu jemy, albo pijemy jak najwięcej, aby zapomnieć o jedynce z matmy, o kłótni, i mylimy, że to wszystko załatwia. Dlatego tak ważne jest umiar-kowanie. Ja muszę wiedzieć dlaczego robię to czy tamto i wiedzieć czy to co robię jest akurat najlepsze dla mnie. No i pamiętać o tym, kto naprawdę jest moim Panem, że Pan Jezus, więc, gdy nie jestem pewien co dobre co złe dla mnie, warto Go czasem posłuchać, co mówi poprzez Pismo święte, albo przez swój Kościół.


Gniew

GniewPrzebranie miary w gniewie jest upadkiem” – mówi księga Syracha. Upadkiem, a więc grzechem. Czy to znaczy że już się nawet zdenerwować nie wolno? Że trzeba tak ze złożonymi rączkami i z oczętami podniesionymi w górę chodzić do końca życia, i bodaj żadnego ostrzejszego słowa nie powiedzieć? Przecież się tak nie da, aby nie czuć wciekłości, bo albo mi się co nie udało, albo mi kto na złoć robi, albo co innego wypadnie! I zresztą nie o to chodzi, by nie czuć gniewu, bo to czy ja co czuję czy nie, nie zależy ode mnie. Ode mnie zależy to, co ja zrobię z tym, co czuję. Mogę się wkurzyć i to nie jest złe, że się wkurzyłem. Tak się po prostu czuję. Cały problem z tym co ja zrobię później.
Wtedy gniew jest zły, gdy ja przez niego, nim zalepiony, co złego czynię. No, ale Pan Jezus też się przecież zdenerwował i nie tylko się zdenerwował, ale jeszcze biczem ze wiątyni powyganiał wszystkich. To chyba nie było zbyt delikatne.. Uczynił co dobrego czy złego? Chyba nie mógł nic złego, bo napisał Paweł że był do nas podobny we wszystkim oprócz grzechu. To jak? Co mówi Pismo? Ono mówi: „Niesłuszny gniew nie może być usprawiedliwiony”, mówi jeszcze: „Gniewajcie się, ale nie grzeszcie, niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce”. Czyli jak? Aby umieć się dobrze gniewać trzeba wiedzieć co jest najważniejsze, aby poznać, czy jest o co się awanturować. A Pan Jezus wiedział to doskonale, że najważniejszy jest Jego Ojciec.
Po drugie, my nie mamy naszym oburzeniem, nawet jeśli mamy rację, komu robić krzywdę, ale prowadzić go do spotkania z Panem Bogiem. Bo jeśli czynię krzywdę, to grzeszę i to grzeszę ciężko, dlatego, że każdy z nas jest świątynią Boga i kto jest zły dla człowieka, występuje przeciwko Bogu. I to, mnie ani jego, do Boga na pewno nie prowadzi.

Gniew i oburzenie dodaje siły i energii, by co zrobić z tym, co mnie oburza. Używam jednak tego gniewu nie po to, aby rozbijać głowy, ale aby kierować ludzi na dobrą drogę. Tak jak Pan Jezus, wypędził kupców ze wiątyni, bo wiedział, że wiątynia jest miejscem spotkania z Panem Bogiem, a kto o tym zapomina, kto wiątynię czyni targowiskiem, bliski jest zguby. Tłumaczenia czasami nie pomagają, czasem trzeba kim potrząsnąć, aby zrozumiał, ale ma to być czynione z miło,,ci do kogo, a nie z nienawiści. Gniew jest słuszny i jest usprawiedliwiony jeśli gniewam się, bo mi na kim zależy, a ten kto głupoty robi. Tak czasem gniewają się rodzice, kiedy syn czy córka olewa szkołę, potrząsną nim, powiedzą kilka przykrych do słuchania słów, ale to wszystko jest z troski.

Gniew jest natomiast niesłuszny jeśli ulegam mu, bo sam się źle czuję, albo kogo nie lubię, a wszystko co ten kto robi mnie wkurza. Wtedy nie tylko moje czyny, ale też i słowa mogą być grzechem, bo nie są z miłości, ale ze złoci, zazdrości czy innych takich uczuć. Dlaczego miłość jest tak tu ważna? Bo miłość, jak mówi w. Paweł, nie wyrządza zła bliźniemu, a więc kto postępuje za miłością, tą prawdziwą, która jest troską o drugiego /nie chodzi tu o uczucie za-kochania nie może zgrzeszyć, bo pragnie dobra, a nie zła.

„Gniewajcie się ale nie grzeszcie”, to znaczy także: wymagajcie od innych, ale też uczcie się im przebaczać to że są słabi.

I co na koniec warto wiedzieć: można się gniewać i wkurzać także na samego siebie i czasem dobrze to uczynić. Ale obowiązuje to samo prawo co do innych. Musi być to uczynione z miłości, a nie nienawiści do siebie.


Lenistwo

LenistwoMówi się, że grzech. Dlaczego? Odpoczywanie nie jest grzechem, ba, jest nawet nakazane jako rzecz dobra i pożyteczna, ale lenistwo tym grzechem już jest.
Co takiego niszczy lenistwo?
Przeciw czemu wykracza?
My stajemy się coraz lepsi, coraz bliżej Pana Boga i coraz bliżej nas samych, przez tworzenie różnych rzeczy, przez uczenie się, bo to też jest tworzenie, przez wymagania sobie stawiane, że nie będę robił tego czy tamtego, bo złe. Kto nie chce tworzyć, pracować, ten staje w miejscu, a potem spada. I jest coraz mniejszy. Jemu może się wydawać, że jest coraz większy, bo robi co chce, co znaczy, że nic nie robi. A to nie tak. Jest mniejszy i mniejszy. Będzie się kręcił w kółko. Będzie zazdrościł tym, co idą dalej, ale oczywiście powie, że to kujony, choć sam oddałby wszystko by mieć takie oceny, czy potrafić się tak zachować. Tak godnie, a nie jak prostak. Oddałby wszystko. A potrzeba, by oddał tylko jedno. Oddał swoje lenistwo. Oddał je Panu Bogu. Ale tego nie chce oddać, on by tak chciał aby się wszystko samo za niego zrobiło, albo inni za niego zrobili, ale sam nie. A tak się nie da. Po prostu się nie da. Tak jak nie da się za kogo najeść, za kogo się wyspać. Każdy musi sam. I tu podobnie. Bo jak nie, to będzie głodny, to – no właśnie – nic się nie zmieni, a właściwie to będzie jeszcze gorzej. I dlatego lenistwo jest takim wielkim grzechem. I trzeba od niego uciekać, nie pozwalać sobie na nie, bo później jest trudniej się mu sprzeciwiać. A co jest lenistwem? Lenistwem na pewno jest nie uczyć się. Robię sobie coraz więcej zaległości i potem trudno, już nie mogę nadgonić, więc mi się nie chce uczyć. Mówię, że nauka jest bez sensu, a to nie nauka bez sensu, tylko mnie się nie chce. Lenistwem jest nie pomagać w domu, to wiadomo. A pomaganie sobie jest ważne. Uczymy się wówczas żyć nie tylko dla siebie, bo przecież mamy żyć dla siebie nawzajem, jeden dla drugiego. Bo co byłby to za wiat, gdyby wszyscy myśleli przede wszystkim o sobie. Ale to wiemy. Są jednak inne formy lenistwa. Takie ukryte. Nawet wydaje się, że to wcale nie lenistwo. Takim jest nie staranie się o własny rozwój. Dziwne słowo. Jakbyśmy byli jakimi roślinami. Mamy wzrastać. A aby wzrastać mamy kochać Pana Boga, siebie i bliźniego swego jak siebie. Nie możemy być leniwi w tej miłości. W żadnej z nich. Nie możemy być leniwi w modlitwie i rezygnować z niej, z czytania Pisma, aby poznać Boga w którego wierzymy, ze spotykania się z Nim w Eucharystii. To ważne. Dla nas.

O tym jak ważna jest miłość innych już była mowa. No i w końcu sami nie możemy pozwalać sobie na szlajanie się. Jesteśmy dziećmi Króla. Musimy zachowywać się jak dzieci króla, a nie jak włóczędzy. Nie możemy być leniwi w tej trosce o nas samych. To znaczy, że musimy wiedzieć kiedy powiedzieć sobie „stop”, ta droga mnie nie zaprowadzi w górę. Tego nie będę czynił, mimo, że wszyscy tak robią. Ja jestem dzieckiem Króla.
Muszę się przygotować na spotka-nie z Nim. Muszę być gotowy stanąć wobec Niego, a nie uciekać i kryć się po krzakach jak Adam, gdy zgrzeszył.

I ostatnia uwaga: jak walczyć? To znowu nie takie trudne, ale trzeba stawać do walki codziennie. Po prostu jeśli widzimy, że co nas do lenistwa ciągnie, że co nas ciągnie abyśmy się przeciwstawili której z miłości, mówmy sobie: „dzisiaj nie”, nie że: „od dzisiaj nie”, bo nie wiemy co nam dzień jutrzejszy przyniesie, ale dzisiaj, tylko dzisiaj. No i każdego dnia, jak tylko poczujemy, że co nas chce oderwać powtarzamy sobie te słowa:”dzisiaj nie”, albo „teraz nie”. Każdego dnia. W ten sposób uda nam się umknąć lenistwu.