O owocach Ducha Świętego

Radość

Konferencję wygłosił podczas rekolekcji ministranckich w Myczkowie w sierpniu 1999 r. ks. Stanisław Dyndał. Na podstawie nagrania opracował Kamil Prusinowski.

Radość to uszczęśliwiająca świadomość nieskończonej łaskawości Boga. Przeświadczenie o całkowitej zgodzie z Bogiem, samym sobą i z otoczeniem rodzi w nas uczucie zadowolenia. Sami nieraz przeży-waliśmy taki czas, kiedy byliśmy pełni radości i pokoju, kiedy byliśmy szczęśliwi w domu, w szkole, gdy byliśmy szczęśliwi z Panem Jezusem służąc Mu. „Radujcie się zawsze w Panu. Jeszcze raz powtarzam, radujcie się” mówi św. Paweł. Radowanie się to nie ma być jakiś głupi żart, wyśmiewanie się z kogoś, ale prawdziwa szczera uprzejmość względem drugiego człowieka. Jeśli mam Boga w sercu, to jestem radosny i uprzejmy dla bliźniego. Jeden z wielkich ludzi świata powiedział takie słowa: „Jesteśmy ludźmi. Możemy i powinniśmy radować się wszystkim co w drugim człowieku jest dobre: sprawnością, siłą, pięknem naszego ciała, naszym poznaniem i naszą twórczością, ludźmi, których kochamy, każdym źdźbłem szlachetności i dobra, które nasza miłość w nich dojrzy. Możemy się radować przyrodą, nauką i techniką, miastem i wsią, wdziękiem jaskółki i ewolucjami szybowca, książką i teatralnym przedstawieniem, samotną wycieczką i życiem gromady, szybkością motocykla i kajakową włóczęgą, najdrobniej-szym dobrem, które posiadamy, które posiadają kochani przez nas ludzie”. Ludzie często są nieszczęśliwi ponieważ zgrzeszyli. Źródłem prawdziwej radości jest Pan Jezus, który przychodzi do nas w Eucharystii czy w Sakramencie Pokuty. „Chcesz być radosnym i szczęśli-wym?… Żyj dobrze.” Postanówmy sobie: być ludźmi autentycznej radości, miłości i dobra.


Męstwo

Konferencję wygłosił podczas rekolekcji ministranckich w Myczkowie w sierpniu 1999 r. ks. Stanisław Dyndał. Na podstawie nagrania opracował Kamil Prusinowski.

Każdy, szczególnie ministrant, chciałby być człowiekiem, który niczego się nie boi. Byłoby to bardzo piękne, gdybyśmy się nie bali walczyć z naszymi słabościami z tym wszystkim, co nas od Pana Boga odciąga i od Niego oddziela.
Dar męstwa jest to nadprzy-rodzona zdolność, dzięki której wola za natchnieniem Ducha Świętego podejmuje mimo przeszkód i trudności wielkie rzeczy dla Boga oraz znosić cierpienia, jeśli zachodzi taka potrze-ba. Przedmiotem tego daru jest uznanie różnych złych skłonności , które się w naszym życiu pojawiają.
Męstwo ma nam przypominać w jaki sposób mam służyć Chrystusowi i co robić by być dobrym ministrantem.

Na pewno jeśli popatrzymy na swoją służbę, zobaczymy wiele słabości, które oddzielają nas od Pana Boga. Męstwo pomaga nam zrozumieć w jaki sposób mamy stanąć przed Chrystusem przy ołtarzu. Jeśli jestem dobrym ministrantem i jeśli otrzymałem od Pana Boga dar męstwa, to nigdy nie pójdę do kościoła w stanie grzechu lecz zawsze będę mógł przyjąć Pana Jezusa w Komunii św. do swego serca. Skoro mam być mężny i odważny, to najpierw staje przede mną Chrystus przebaczający. Czasem trzeba mieć odwagę, żeby pójść do spowiedzi i pojednać się z Panem Jezusem i wrócić do Niego jako dobry ministrant, dobry człowiek.

Dar męstwa sprawia, że to wszystko podejmujemy z odwagą i siłą, której źródłem jest Duch Święty.
To On daje nam natchnienie, że chcemy poprawić się i być lepszymi oraz wrócić do Pana Boga, ale ostatecznie to od nas zależy, czy ten trud podejmiemy.
Zachodzi różnica pomiędzy cnotą, a darem męstwa.
W cnocie męstwa pobudką do działania jest stosowność, piękno i słuszność danego uczynku.
Natomiast w darze męstwa pobudką działania jest głębokie, wewnętrzne przekonanie, że Duch Święty chce, żebym akurat teraz i w taki sposób podjął wezwanie.

Zastanówmy się na ile podej-mujemy ten wspaniały dar, jaki Duch Święty każdemu z nas daje? Bóg powołując nas na ministranta uzdalnia nas do tego, abyśmy byli coraz lepsi i lepiej służyli Panu Jezusowi. Męstwo jest to także branie odpowiedzialności za drugiego człowieka. Dlatego niech każdy ministrant mężnie i odważnie podchodzi do swojej służby.

Gorąco módlmy się o to, byśmy ten dar, który otrzymujemy od Boga dobrze wykorzystali i byśmy byli dobrymi ludźmi.


Pokój

Agnieszka Myszewska

…Baranku Boży który gładzisz grzechy świata obdarz nas pokojem…

Ale dlaczego pokojem? Czym różni się pokój od spokoju i to jeszcze świętego?
I dlaczego jest on owocem, jaki przynosi Duch Boży, Duch Święty? Kiedy patrzy się na ludzi, na ich zabieganie, na ich nieustanną troskę nie tylko o dzień jutrzejszy, ale o jeszcze kilka lat naprzód, na ich walkę o lepsze życie, o więcej przedmiotów, dostrzega się w nich niepokój i chaos. Coraz prędzej i prędzej przed siebie, a tak naprawdę nie wiadomo dokąd i nie wiadomo po co. „Żeby mieć wreszcie święty spokój”, „to dla świętego spokoju” mówią oni sobie.

Święty spokój staje się jakimś idealnym celem, ku któremu się dąży, ale którego się nie osiąga. Bo tak naprawdę nie ma czegoś takiego, jak święty spokój, taki spokój, gdzie wszystkie sprawy dokonują się same, a inni zostawiają mnie w spokoju. I tak naprawdę, gdyby coś takiego zaistniało w życiu człowieka, ten byłby bardzo nieszczęśliwy. Bo człowiek żyje wśród innych i z innymi, a żeby wzrastać musi być twórczy. I dlatego Pan nie spokojem człowieka obdarza, nawet nie świętym spokojem. Ale daje pokój. A to jest coś znacznie więcej.

Pokój. Ci którzy zaufali Bogu, którzy otworzyli się na powiew Jego Ducha, doświadczają owego daru. To tak, jakby stali się nagle głębokim oceanem. Na powierzchni mogą szaleć burze i nawałnice, fale mogą sięgać nieba, ale głębia jest spokojna i ani głód, ani niebezpieczeństwo, ani śmierć, ani niepowodzenia, ani cierpienia jej nie porusza. Takich ludzi rozpoznaje się w tłumie, bo mają w sobie coś, co do nich przyciąga, właśnie ów pokój; nie szarpią się z życiem, są szczęśliwi, są Synami Bożymi, pełnymi radości i dostojeństwa zarazem. I przeciwnie, często patrząc na tych którzy na siłę szukają szczęścia, którzy wchodzą w świat hałasu, alkoholu, papierosów i „towarzystwa”, dostrzega się ich ukryte nieszczęście, mimo, iż uśmiech maja przyklejony do twarzy, dostrzega się ich duchową małość, która jest, a która wcale nie musi być. Jest w nich jakieś nie poukładanie, które ich męczy i sprawia im ból, często tak trudny do wytrzymania. I szukają spokoju. Ale tego nie ma.

Jest tylko pokój, ten który jest darem Bożym. I każdy może go otrzymać jeśli zechce, jeśli Mu zaufa i na Niego się otworzy. Ojciec nie odmawia darów swoim dzieciom, ani tym, którzy o nie Go proszą. Ci którzy otwierają się na Boga, którzy traktują Go poważnie, spotykają się z Nim. I żyją w świecie bez walk, bez szarpaniny wewnętrznej, tam gdzie nie ma już broni skierowanej przeciw sobie, czy przeciw innym, ale jest pokój. I ci, nie szukając odnajdują szczęście.